poniedziałek, 31 lipca 2017

HARRY POTTER I PRZEKLĘTE DZIECKO




Tytuł: "Harry Potter i przeklęte dziecko"
Autorzy: John Tiffany, Jack Thorne, J.K. Rowling
Gatunek literacki: Scenariusz sztuki teatralnej
Rok wydania: 2016
Wydawnictwo: Media Rodzina
"TIARA PRZYDZIAŁU:
Czy prawda cię zatrwoży?
Me słowo krew ci zmrozi?
Czy Slytherin? Czy Gryffindor?
Czy Hufflepuff? Czy Ravenclaw?
Ciesz się, dziecino, fach swój znam.
Nawet gdy smutek najpierw dam." 
Hejka
Dawno, dawno temu miałam przyjemność przeczytania ostatniej część opisującej historię słynnego czarodzieja pt.: "Harry Potter i Insygnia Śmierci" autorstwa J.K.Rowling. Założę się, że wszyscy bardzo tęskniliście za dalszymi losami trójki przyjaciół i przeogromnym światem Hogwardu. Okazało się jednak, że po pierwszym wydaniu scenariusza pt.: "Harry Potter i przeklęte dziecko" nie pozostawiono na nim suchej nitki. Czy uda mi się napisać recenzję w celu obrony tego utworu literackiego? Uważajcie, bo zabieram Was w podróż w czasie.
Najmłodszy syn Harrego  Pottera, Albus opuszcza swoje rodzinne gniazdo i podąża śladami ojca i starszego brata. Wkracza w świat magii i nowego środowiska rówieśników zamieszkujących Hogwart. Po serdecznym rozstaniu z rodziną, w jednym z przedziałów Ekspresu Hogwartu poznaje Scorpiusa, syna Draco Malfoya. Na domiar złego podczas uroczystości z udziałem Tiary Przydziału Albus rozpoczyna swoją naukę w Slytherinie. Nasz bohater ma problemy z nauką, jest wyśmiewany przez kolegów i koleżanki, a stosunki ojciec - syn są w opłakanym stanie. Jedynym wsparciem dla Albusa jest przyjaciel Scorpius. Wspólnie postanawiają ukraść zmieniacz czasu w celu pokazania wszystkim, kto ma rację. Czy zdobycie tak potężnego przedmiotu jest bezpieczne i czy nie sprowadzi więcej nieszczęścia na głównych bohaterów? O tym przekonajcie się sami.
Rozpoczynając moją zdecydowanie za krótką przygodę z dramatem, trochę niepotrzebnie obawiałam się konwencji scenariusza. Utwór liczący ponad 350 stron czyta się bardzo szybko, czasami za szybko, bo w końcu zawierał same dialogi. Tu zgadzam się z faktem, że niektóre wydarzenia  były zbyt krótkie. Nieszczególnie przeszkadzał mi brak opisów świata potterowego, ponieważ prawdziwy fan serii potrafi wyobrazić sobie budynek Ministerstwa Magii, Zakazany Las, czy Dolinę Godryka. Ostatecznie oceniam scenariusz wydany w formie książki, a nie kolejną część cyklu o Harrym Potterze. Każdy czytelnik powinien potraktować tę pozycję jako udany dodatek albo część uniwersum skierowany do fanów świata czarodziejów. Natomiast umieszczenie grubą czcionką imienia i nazwiska J.K. Rowling okazał się niezłym chwytem marketingowym. Właśnie tak sprzedaje się książki. Jednocześnie wydając ten scenariusz autorzy promują na całym świecie spektakl, który miał premierę 30 lipca 2016 roku w Palace Theatre w Londynie. Moim marzeniem jest wybrać się kiedyś na takie wielkie widowisko.
Źródło zdjęcia: http://www.palacetheatrelondon.org/
 Niezbyt długo zastanawiałam się nad paradoksem czasowy, ponieważ wolałam analizować aspekt społeczny i rodzinny w utworze. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na akt pierwszy - scenę pierwszą  i drugą. Niezaprzeczalnie te dwie sceny różnią się od epilogu w "Harrym Potterze i Insygnia Śmierci". Osobiście wytłumaczyłam to sobie efektem cofania się i podróżowania w czasie, bo wątpię żeby reżyser i scenarzysta nie przeczytali ostatniego rozdziału całej serii.
Uważam, że problematyka psychiczna młodego człowieka przedstawiona w dramacie dobrze odzwierciedla obecne pokolenie. Ukazuje potęgę miłości rodzicielskiej mimo przeciwności oraz siłę przyjaźni w momentach przełomowych w życiu. Harry nie zaznał nigdy ojcowskiej miłości, więc z ogromną trudnością przyszło mu wychowywać zbuntowanego nastolatka. Natomiast Skorpius, jako prawdziwy przyjaciel udowodnił czytelnikowi, że w przyjaźni tkwi siła. Nie można zaprzeczyć, że kwestia przyjaźni we wszystkich siedmiu tomach o Harrym Potterze miała wielkie znaczenie. Młody Harry nie pokonałby Voldemorta pozbawiony bezwzględnej przyjaźni Rona i Hermiony. Na Albusie ciążyła ogromna presja. Za wszelką cenę chciał pokazać całemu światu, że potrafi dorównać umiejętnościom swojego ojca. Pragnął być zauważony, a im bardziej się starał, tym robił sobie więcej wrogów.

Zdecydowanie najlepiej wykreowaną postacią jest Scorpius. Chłopiec potrafił być żartobliwy oraz inteligentny, zupełnie jak nie jego ojciec. Od pierwszej klasy w Hogwarcie przewyższa elokwencją Albusa. Pozostało mi tylko nie rozwiązane pytanie: kto jest tytułowym przeklętym dzieckiem? Do pierwszej trójki nominuję: Albusa, Skorpiusa i Harrego. A jakie są Wasze propozycje?
Drogi czytelniku, kiedy sięgniesz po scenariusz nie nastawiaj się na kolejną cześć serii o Harrym Potterze. Potraktuj ten utwór, jako przyjemny powrót do świata czarodziejów, a wyobraźnia sama zadziała.
Do zobaczenia wkrótce.
Ocena: 8/10

niedziela, 23 lipca 2017

BŁĘKITNE DZIEWCZYNY


Tytuł: "Błękitne dziewczyny"
Autor: Ewa Podsiadły-Natorska
Gatunek literacki: Książka obyczajowa
Rok wydania: 2015

Hejka
Postanowiłam przeczytać tę nietypową książkę przede wszystkim, dlatego że jestem radomianką,  oraz potrzebowałam przystępnej, obyczajowej powieści na lato.
Główną bohaterką jest Kaja Redo.
Wiek: 29 lat
Wykształcenie: Filologia polska
Zawód: Fotoreporterka
Obecna praca: Niesatysfakcjonująca, mało płatna
Stan cywilny: Singielka
Hobby i zainteresowania: Stworzenie i prowadzenie projektu internetowego inspirującego Polki do działania
Miejsce zamieszkania: RADOM
Autorka napisała pozycję literacką ze znaczącym przesłaniem. Nawet w małym mieście można być szczęśliwym, znaleźć coś optymistycznego, być dzielnym i wytrwałym. Opisuje kobiety, które są takie jak każda z Nas. Zmagają się z przeciwnościami losu, złymi opiniami na swój temat i swojego otoczenia. Bohaterki spotykają na swojej drodze ludzi emanujących negatywnym usposobieniem, ale również takich z pozytywną energią i chęcią zmian swojego życia na lepsze. 
Bohaterki Kaja, Mini i Madzia są bardzo dobrymi przyjaciółkami. Stanowią dla siebie pewnego rodzaju płaszcz ochronny, który każda młoda kobieta chciałaby mieć przy sobie w trudnych chwilach. Wzbudzały one we mnie szczerą sympatię. Zauważyłam, że zarówno w powieści, jak i w prawdziwym życiu społeczeństwo małych miejscowości trzyma się razem oraz stara się wspierać.
Podczas wydarzeń związanych z I Nagrodą Literacką im. Witolda Gombrowicza w Radomiu krytycy literaccy oceniali współczesną prozę pod względem umieszczenia swojej fabuły i postaci w danym miejscu, czasie, społeczności. Zaangażowanie w tę sferę widać na każdej stronie powieści "Błękitne dziewczyny". Zarówno miasto Radom, jak i jego społeczeństwo stanowi jedną z głównych problematycznych tematów zawartych w utworze. Młode dziewczyny nie wstydzą się tego, że mieszkają w mentalnie małej miejscowości, lecz wręcz przeciwnie. Starają się promować miejsce zamieszkania. Odnajdują w nim uroki i zalety:
"Lubiłam w moim mieście to, że wystarczyło wejść w dowolną bramę, aby dotrzeć na ukryte między budynkami placyki, które były niczym mikroświat dostępny tylko dla wtajemniczonych. W ten sposób jako małą dziewczynka odkryłam opuszczone sady i urokliwe zakątki, gdzie czas stawał w miejscu, mimo, że życie tuż obok toczyło się w zawrotnym tempie." 
Chyba muszę poszukać osobiście tej tajemnicy ukrytej przed oczami zwykłych przechodniów.

Zgadzam się z autorką w kwestii osiągnięć i możliwości jakimi dysponuje nasze miasto. Podkreśla, że często to My tworzymy zły wizerunek samych siebie Z własnego doświadczenia wiem, że nieprawdą jest, aby w Radomiu nic się nie działo. W mieście organizowane są wydarzenia rozrywkowo - kulturalne m.in.:
- pokazy lotnicze Air Show
- festiwal piosenki żeglarskiej "Rafa"
- dwudniowy festyn "Uliczka Tradycji", przenoszący nas w lata 20-te i 30-te
- imprezy towarzyszące przyznaniu Nagrody Literackiej im. Witolda Gombrowicza
- uroczyste święto miasta "Dni Radomia"
Nie ma znaczenia w jakim miejscu żyjemy, liczy się nasz stosunek do życia, otaczającego świata oraz ludzi. Kolejne przesłanie zawarte w książce polega na uświadomieniu czytelnikowi, że wskazane jest cieszyć się drobnymi sukcesami oraz małymi rzeczami:
" Zrozumiałam, że w życiu w zasadzie nie chodzi o nic więcej niż oto, by cieszyć się drobiazgami, każdą chwilą, dostrzegać szczęście ukryte w prostym geście, szczerym uśmiechu, ciepłym słowie, ludzkiej życzliwości".

Zastanawiam się nad tym, czy wadą, a może zaletą jest fakt umieszczania fikcyjnych miejsc, stron internetowy, książek w fabule powieści. Celowo autorka stworzyła nieistniejący tygodnik "Głos Radomia", zakład fotograficzny "Migawka", książki "Idealne życie na obcasach", "Wszystko co musisz, możesz i powinnaś zrobić po trzydziestce", czy profil na Facebooku "Szczęśliwe Polki". Szukałam tych elementów w internecie i w mieście, ale niestety na próżno.
Lekki styl pisania autorki sprawił, że miło spędziłam czas, czytając tę pozycję. "Błękitne dziewczyny" to udana książka na letnie, wakacyjne dni. 
Napiszcie co ciekawego czytaliście, czytacie bądź planujecie przeczytać w te wakacje?
Cytaty pochodzą z recenzowanej książki .
Do zobaczenia wkrótce.
Ocena: 7/10





wtorek, 11 lipca 2017

NAJLEPSZE KSIĄŻKI NA LATO

Subiektywnie najlepsze książki na lato

 Hejka
Trwają wakacje, czas urlopów i wypoczynku. Dobrą powieść można zabrać ze sobą wszędzie: na plażę, na działkę lub czytać na wygodnej kanapie w domu. Oto kilka moich propozycji książkowych na czas wielkich upałów.

1) Książka obyczajowa


2) Książki sensacyjne, thrillery, kryminały


 3) Fantastyka

Źródło zdjęć: http://lubimyczytac.pl
Napiszcie jakie macie swoje propozycje literackie.
Miłego letniego czytania. Do zobaczenia wkrótce.

niedziela, 9 lipca 2017

OBCY: PRZYMIERZE

Źródło zdjęcia: Internet

Tytuł: "Obcy: Przymierze"
Reżyseria: Ridley Scott 
Rok: 2017
Gatunek: Thriller, Sci-Fi

Hejka
Od 2012 roku czekaliśmy na kontynuację kultowej serii w reżyserii Ridleya Scotta. Na nadejście tego hitu musiałam się w pewien sposób przygotować. W domowym zaciszu, przy popcornie i filiżance cappuccino zrobiliśmy sobie z mężem maraton "Obcego". Obejrzeliśmy dokładnie wszystkie części od "Obcy: 8 Pasażer Nostromo" do "Obcy 4" oraz ostatni z 2012 roku - "Prometeusz". Tak przygotowani i obyci z fabułą udaliśmy się do kina na "Obcego: Przymierze". 
Jest 2104 rok. Na statku kolonizacyjnym zmierzającym do odległej planety oprócz załogi transportowanych jest 2000 kolonistów i setki zarodków. Spokojną, sielankową atmosferę przerywa bariera oraz sygnał z tajemniczej planety. Widzimy panikę załogi, alarmy, pożar kapsuły hibernacyjnej oraz śmierć dowódcy - kapitana. Wydarzenia te, powodują podjęcie nieodwracalnych decyzji. Ostatecznie część załogi ląduje na nieznanym terenie. Obszar wydaje się być zbliżony do ziemskich warunków. Jednak pozory mylą, a nowa planeta kryje wiele tajemnic.
Początkowe sceny sprawiły, że poczułam gęsią skórkę na plecach. W jednej chwili ma miejsce cały szereg wydarzeń, jak w prawdziwym filmie akcji. Również potem film trzymał swojego widza w emocjonalnym napięciu. Twórcy zrealizowali naprawdę dobry film przygodowy oparty na idealnych efektach specjalnych (z jednym wyjątkiem, ale o tym później). Takie mocne kino akcji szczególnie polecam nowym widzom.
Natomiast pod względem fabuły fani serii zauważą sporo niedociągnięć oraz nieścisłości (Uwaga na tym etapie będą spojlery):
1) Prometeusz, czy Obcy?
Reżyser nie mógł się zdecydować, czy kontynuować serię "Obcego", czy może pociągnąć dalsze losy bohaterów z "Prometeusza". Postać dr E. Shaw jest tylko we wspomnieniach androida, a ksenomorfy z obcego zastąpiono neomorfamii. Nie rozszerzono wątku z Inżynierami, których prawie wcale nie uświadczymy. 
2) Załoga jak z melodramatu.
Zastanawia mnie fakt, że doświadczona załoga odpowiedzialna za wykonanie tak ważnej misji, jaką jest kolonizacja nowej planety, sama decyduje się na zmianę celu terytorialnego oraz opuszcza bezpieczny statek bez zabezpieczeń w postaci kombinezonów i broni. 
3) Nieostrożny kapitan
Nagrano niewiarygodnie śmieszną scenę podczas, której android David mówi kapitanowi, żeby pogłaskał jajo ksenomorfa, zajrzał do środka, a wszystko zrozumie. W tym momencie kusiło mnie, aby krzyknąć : Nie idź!, Nie zbliżaj się!, Uważaj!, Uciekaj!.
4) Inżynierowie- to nasi stwórcy?
W połowie filmu w kierunku planety pełnej Inżynierów zmierza statek prowadzony przez androida Davida. Syntetyk rozpyla ze statku niebezpiecznego wirusa. Wydawało mi się, że nasi stwórcy powinni być bardziej inteligentni i będą wstanie uchronić się przed bronią biologiczną. Natomiast oni zdziwieni stoją, a następnie padają jak muchy.
5) Jak kadr z Matrixa
Walka dwóch androidów: dobrego Waltera i złego Davida skojarzyła mi się ze scenami rywalizacji prosto z "Matrixa". Zachowanie to nie pasowało do tak inteligentnych istot.
6) Przewidywalne zakończenie
Po walce wygrywa jeden z androidów, a widz jako dobry obserwator od razu domyśli się, że bez szwanku wyjdzie z tej potyczki David. Natomiast załogowi bohaterowie są nieświadomi czyhającego niebezpieczeństwa. Nie da się ukryć, że standardowo obcy wylatuje przez śluzę powietrzną w przestrzeń kosmiczną.
Ciekawa jestem, co Wy zauważyliście.  Może potraficie wytłumaczyć powyższe nieścisłości.
Muszę podkreślić, że aktor Michael Fassbender wcielając się w postać pozytywnego androida Waltera oraz negatywnego Davida znakomicie wybrnął z trudnej sytuacji. Doskonale zagrał sztuczną inteligencję w obydwu wersjach. Wydaje mi się, że to dzięki jego roli, motyw stwórcy stał się szczególnie interesujący. Temat porusza problematykę tworzenia istnień, jak również zabijania. David robił eksperymenty genetyczne, tworzył krzyżówki, hybrydy, bestie, więc sam nazywał się inżynierem.
Moim zdaniem film przepełniony jest akcją oraz efektami specjalnymi na wysokim poziomie, co sprawia, że widz nie będzie się nudził i nie zaśnie w trakcie seansu filmowego. Problem zaczyna się na etapie treści, jaką miał przekazać nam reżyser. Zastanawia mnie, jak Wy oceniacie film Ridley-a Scott-a "Obcy-Przymierze". Podzielcie się swoją opinią. Do zobaczenia wkrótce.
Ocena: 6,5/10

niedziela, 2 lipca 2017

PIERWSZY UNBOXING 06.2017r.

Unboxing czerwiec 2017

Hejka
Z wielką przyjemnością mam zaszczyt zaprosić na mój pierwszy unboxing na blogu ksiażkowo- filmowym.
Przyszła do mnie paczka z wydawnictwa "Czwarta Strona". Paczuszka zawierała niezwykłą powieść wygraną przeze mnie w konkursie zorganizowanym na łamach czasopisma "Gazeta do czytania".
Po otwarciu opakowania, cieszyła moje oczy książka autorstwa Philipp Meyer "Syn". Bardzo mi się spodobała twarda oprawa oraz sama okładka. Ocenę treści i fabuły pozostawię sobie na później, ale jestem przekonana, że będzie ciekawa.

Serdecznie dziękuję wydawnictwu "Czwarta Strona" za zrealizowanie konkursu. Jestem mile zaskoczona wygraną. 

Kolejną paczkę w czerwcu zamówił nam mój małżonek. Oczywiście nie kryłam zaskoczenia wielkością pakunku. W środku odkryłam trzy śliczne książeczki:
- "Bezcenny" Zygmunta Miłoszewskiego;
- "Królestwo Kanciarzy" Leigh Bardugo;
- "Metro 2033" Dmitry Glukhovsky.
Chyba czas zabrać się za czytanie. Pozdrawiam